Wydrukuj tę stronę

Czy wiesz jak wyglądają mury miejskie Dobczyc?

Oceń ten artykuł
(0 głosów)

Czy wiecie, że mury miejskie w Dobczycach to bardzo cenny zabytek? Ich budowę datuje się na XVI-XV wiek, miały długość ok. 700 m, kształt nieregularnego pięciokąta i otaczały całe wzgórze starego miasta.

Pierwsza wzmianka o murach miejskich Dobczyc pojawia się w dokumencie z 1362 roku, w którym król Kazimierz Wielki potwierdza lokację miasta na prawie magdeburskim. Obecne mury zbudowane są z piaskowca, lecz wcześniej wzgórze otaczała drewniana palisada. Wysokość muru to średnio 9 m a ich grubość jest zmienna i wynosi średnio 2 m.
Mury zabezpieczały nie tylko miasto, ale także znajdującą się w nim komorę celną. W 1570 roku, król Zygmunt August przeznaczył dochody z ceł pobieranych na jarmarkach w dniu św. Jana Chrzciciela i św. Marcina oraz na cotygodniowych targach poniedziałkowych, na naprawę i konserwację murów miejskich. W XIX wieku mury oraz przylegający do nich zamek, były już mocno nadszarpnięte zębem czasu i stały się źródłem surowca budowlanego. W 2 poł. XIX w. eksploatowany z murów kamień posłużył m.in. do budowy Wałów Wiślanych w Krakowie.

Ponowna świetność

Rok 1900 przyniósł kres rozbiórce zamku i murów, gdy interweniowało Grono Konserwatorów Galicji Zachodniej. W latach 1901-1902 wykonano prace zabezpieczające, czego ślad widoczny jest w bramie wjazdowej - wyryty w piaskowcu napis: Restaurowano 1901. Następnie na pół wieku prace stanęły, aż do momentu powołania Koła Miłośników Dobczyc w 1959 roku. Zostało ono następnie przekształcowe w Koło PTTK przy Oddziale w Myślenicach, by w kolejnych latach działać już jako samodzielny Oddział PTTK w Dobczycach. Oddział PTTK uzyskał zgodę na rozpoczęcie działań archeologicznych na wzgórzu staromiejskim. W 1960 roku rozpoczęły się prace wykopaliskowe na Wzgórzu Zamkowym, których inicjatorem był Władysław Kowalski. Nad pracami od strony naukowej czuwał archeolog dr Gabriel Leńczyk. Prace pozwoliły na otwarcie w 1964 roku muzeum na zamku w Dobczycach. Od 1975 roku prace wykopaliskowe przejęli archeolodzy dr Stanisław Buratyński i doc. Antoni Jodłowski, Roman Zając.
Początek lat 70. XX wieku to czas, gdy mury doznają poważnego ciosu. Na skutek ulewnych deszczy zaczęła się osuwać ziemia i napierać na mury, które zaczęły pękać i odchyliły się od pionu. Podjęto jedynie akcję zabezpieczenia tymczasowego.
Kolejne prace przypadły dopiero na XXI wiek. W latach 2006-2007 zrobiony został przegląd murów. Zinwentaryzowano odcinek od strony wschodniej i sporządzono koncepcję zabezpieczenia murów, prac konstrukcyjnych, dokumentację projektową stabilizacji murów oraz kosztorys.
W 2010 roku wykonano prace remontowo-konserwacyjne. Wzmocniono środkową część wschodniego odcinka muru. Wybudowano ruszt żelbetowy, który wzmocnił mury po wewnętrznej stronie i zainstalowano cięgna, zapobiegające dalszemu odchylaniu się budowli od pionu. Wyczyszczono mur i uzupełniono ubytki w jego powierzchni. Zabezpieczono koronę. Przemurowano krenelaż, uzupełniono i wyrównano ganek straży. Od strony południowej (między bramą a basztą) mur został zrekonstruowany na długości kilku metrów co uwidacznia się w jaśniejszym kolorze ściany. W bramie wjazdowej uzupełniono brakującą dolną część południowej prowadnicy brony. W bramie wjazdowej odtworzono łuk i sklepienie, wzmacniając w ten sposób jej stabilność. Zabezpieczony został stan obecny zabytku poprzez niewielkie nadmurowanie istniejącej korony zachowanych reliktów południowego muru wraz ze skarpami, przez ich przemurowanie.
W latach 2012-2013 zrekonstruowany został mur na odcinku od części wyremontowanej w 2010 roku do baszty. Baszta została nadbudowana do pierwotnej wysokości 12,7 m z krenelażem na trzech ścianach. W wyniku badań archeologicznych okazało się, że "baszta" była pierwotnie wieżą. Udostępniono ją do zwiedzania. Z baszty można przejść na mur, aby podziwiać miasto ze zrekonstruowanego ganku straży.
Tereny przylegające do odnowionych murów zagospodarowano tworząc alejki.

Wzgórze Zamkowe

Kamień z murów posłużył nie tylko do budowy Wałów Wiślanych, wykorzystano go także do budowy położonego niedaleko zamku, kościoła św. Jana Chrzciciela w Dobczycach. Pierwszy budynek kościoła na wzgórzu, mógł być wzniesiony już w XIII wieku. Obecny kościół pw. św. Jana Chrzciciela, został wzniesiony w latach 1828-1834 w stylu klasycystycznym w miejscu renesansowej świątyni. Wewnątrz znajduje się 5 ołtarzy. Trzy z nich (główny i dwa boczne) zostały wykonane w 1851 roku przez Kajetana Domasiewicza z Nowego Sącza. Na uwagę zasługują także epitafium dziecięce Sebastiana Lubomirskiego z 1590 roku, stacje Męki Pańskiej pochodzące z 1849 roku z krakowskiej pracowni Aleksandra Stachowicza, malowane na blasze ołowiowo-cynkowej oraz prospekt organowy z 1848 roku. Warto także stanąć przed wieżą kościoła, podnieść oczy w górę i zobaczyć wieńczący ją krzyż herbowy Jagiellonów. Na zamku w Dobczycach przebywali synowie Kazimierza IV Jagiellończyka, wychowywani pod okiem Jana Długosza.

Bije dzwon, bije dzwon...

Obok kościoła św. Jana Chrzciciela w Dobczycach można podziwiać zbudowaną z ciosanego kamienia dzwonnicę. Datowana jest ona na 1855 rok. Początkowo dzwonnica miała 2 arkady, w 1874 roku dobudowano trzecią. W środkowej arkadzie wisi dzwon "Jan" z 1504 roku z napisem w języku niemieckim, którego tłumaczenie brzmi: Kto odlał ten dzwon - dobrej myśli jest on - bo Bóg da mu zbawienie - więc nie troszczy się o mienie - Dzwon ten został ulany - na cześć św. Jana oddany. Jako jedyny przetrwał II wojnę światową, ponieważ nie nadawał się do przetopienia z racji sędziwego wieku. Dzwony boczne: mniejszy św. Kazimierz i większy Matka Boska Częstochowska pochodzą z 1975 roku, odlane zostały w zakładzie braci Felczyńskich w Przemyślu.

Jan III Sobieski

Jeśli ktoś nie wiem kim był ten pan...
Jan III Sobieski to ten król Polski, pod którego dowództwem w dniu 12 września 1683 rozegrała się wielka bitwa pod Wiedniem, która zakończyła się pogromem Turków. Papież Innocenty XI ustanowił z tej okazji na dzień 12 września święto imienia Maryi, które obchodzone jest po dzisiejszy dzień.
Obok kościoła św. Jana Chrzciciela w Dobczycach rośnie sędziwa Lipa Marysieńka - pomnik przyrody - zasadzona na pamiątkę zwycięstwa króla Jana III Sobieskiego pod Wiedniem w 1683 roku. Zniszczona została w czasie II wojny światowej w 1945 roku. Konserwacji dokonano w czynie społecznym w latach 1981-1982 i w 1998 roku. W jej wnętrze wbudowana jest kapliczka z figurą Matki Boskiej.
Nazwa lipy nawiązuje do święta Maryi ustanowionego w dniu bitwy pod Wiedniem, lecz także do żony Jana III Sobieskiego, Marii Kazimiery d’Arquien, zwanej Marysieńką.

Od strony schodów figury mijane

Wchodząc na wzgórze zamkowe od strony cmentarza Jeleniec, u szczytu schodów stoją 2 figury: NMP Niepokalanie Poczętej i św. Jana Nepomucena z 1768 roku. Wcześniej figury te stały przy moście nad Rabą, ale podczas II wojny światowej zostały strącone przez hitlerowców do rzeki. Wydobyto je stamtąd i ukryto. W 1970 roku zostały ustawione na nowym miejscu i możemy je podziwiać po dziś dzień.

Co jeszcze wzgórze kryje?

Do początku XIX wieku wokół kościoła grzebano zmarłych. Decyzją władz austriackich przykościelny cmentarz zlikwidowano, a cenniejsze nagrobki przeniesiono na cmentarz Jeleniec. Obecnie pod kościołem można obejrzeć jedynie grób księży na tyłach kościoła.

Dodatkowe informacje

  • Współrzędne "Mury miejskie w Dobczycach": 49.876778, 20.088692 (zobacz na mapie)
Ostatnio zmieniany środa, 18 styczeń 2023 19:21

Galeria

catnh

Cześć!
Kilka słów o mnie i blogu :)
Ludzie marzą o różnych rzeczach, a ja marzyłam o przestrzeni, w której będę mogła opisywać zwiedzone przeze mnie miejsca, abym mogła powrócić pamięcią do tego o czym zapomniałam. Poświęcam nieco czasu na grę terenową o nazwie Geocaching i do tego nawiązuje nazwa bloga i stąd nick, który występuje jako autor, czyli catnh – w metryce jednak wpisano mi imię Alina.
Wiele miejsc tu opisywanych odnalazłam dzięki współrzędnym z zabawy, lecz opisuję również punkty, do których trafiłam przypadkiem lub znajdując je w papierowych i internetowych przewodnikach. A tych papierowych posiadam naprawdę pokaźną kolekcję i wydaje mi się, że nigdy nie jest ich za dużo (to chyba uzależnienie).
Życzę przyjemnej lektury! Liczę, że nie zbombarduję Cię zbyt dużą ilością naukowego bełkotu i podoba Ci się mój styl.