Wydrukuj tę stronę

Żółwie i diabły co Tarnawkę dopadły

Oceń ten artykuł
(0 głosów)

Tarnawka jest potokiem, którego źródła można znaleźć gdzieś w pobliżu Kostrzy. Jej doliną wiódł podobno szlak ku Nizinie Panońskiej - na Węgry, przez Kotlinę Sądecką i Spisz ku Górze Kostrzy. Można w jej okolicy znaleźć grodziska, cmentarze wojenne, pozostałości dworów, ciekawe kapliczki oraz ciekawostki geologiczne m.in. Diabelski oraz Kamień Żółw.

W miejsca te trafiłam za sprawą multi-cache Zaginione grodzisko (GC30PQ9), który nie wiem z jakich powodów, praktycznie nie jest podejmowany i okazało się, że w fizycznym logbooku byłam trzecia (chociaż nie potrafię rozszyfrować wpisu drugich znalazców), a w tym mniej fizycznym druga. Pokazane miejsca to coś genialnego! Skałki zasługują na EarthCache.

Gdzie te diabły?

Diabelski kamień jest pokaźnym ostańcem, który wyrasta z grzbietu górki i wisi nad stokiem. Znajduje się on w Dalni (część Szyku), na wschodnim zboczu doliny Tarnawki. Dotarcie w to miejsce (od strony doliny Tarnawki) nie jest zbyt skomplikowane, nawet można podjechać bitą drogą pod ścieżkę prowadzącą do skały i zaparkować (gorzej z zawracaniem jeśli ktoś ma większy samochód). Następnie można iść "na krechę", ledwo widoczną leśną ścieżką lub wybrać wariant mniej "hardcorowy", czyli pójść drogą trochę powyżej domu, gdzie zaczyna się stara leśna droga, która przecinając stok pod skosem doprowadzi pod kamień. Samo dojście zajmuje ok. 10-20 minut.
Diabelski kamień składa się z kilku bloków skalnych piaskowca istebniańskiego, pochylonych pod kątem 45°. Ma długość około 20 m i wysokość około 10 m. Stojąc pod nim zastanawiałam się kiedy ta "misterna" konstrukcja spadnie na mnie. W skale można zaobserwować miejsca, gdzie wyraźnie widać warstwy zlepieńców, czy też nałożone na siebie warstwy piaskowca. Ciekawie prezentuje się także pokaźna sosna wrastająca w skałę, której pień wygląda jakby po niej spływał. Miejsce niemalże magiczne.

Kamień Żółw w Tarnawie

Kolejną ciekawą skałką jest Kamień Żółw, który od 7.10.1997 roku jest pomnikiem przyrody nieożywionej. Znajduje się on w Woli Tarnawskiej (przysiółek Tarnawy), na jednym z wierzchołków wzgórza Grodziec. Wiedzie do niego droga leśna, z której należy odbić w prawo (skała widoczna jest z drogi). Od zaparkowania samochodu, dojście pod "Żółwia" zajmuje 5-10 minut. Na mapach zaznaczony jest także kamień grzyb, co jest totalną bujdą i żadnej innej skały w okolicy nie ma, co zostało ustalone po rozmowie z panem posiadającym pole niemalże stykające się z lasem. W miejsce to można także z powodzeniem dotrzeć rowerem, o ile duże opady nie sprawią, że droga zamieni się w bagno.
Idąc od drogi głównej, drogą leśną, widzi się samą głowę żółwia, czyli ambonę, która stopniowo przekształca się w skalny grzyb. Podstawę budują piaskowce, zaś górną część zlepieńce, które można zobaczyć także w innych miejscach skały. Ziarna kwarcu odpadają pod dotykiem i pod stopami mamy pełno drobnych kamyczków. Całkowita wysokość skały wynosi 8 m, zaś średnica górnej części grzyba ok. 3 m. Patrząc na niego z pewnej odległości, gdy zejdzie się trochę ze szczytu, przy odrobinie wyobraźni można dojrzeć pancerz żółwia i wyciągającą się w górę głowę - stąd nazwa tej ciekawej formacji.

Kogo można spotkać w lesie?

Tłumy ludzi? Raczej nie, chociaż udało mi się jednego człowieka wypatrzeć.

Podczas mojej pierwszej wycieczki w to miejsce, wystraszył mnie jeleń podskakujący w moją stronę, który ujrzawszy mnie zatrzymał się i po chwili zastanowienia pobiegł w przeciwną stronę. Później zwierzę ryczało w lesie, co przypominało początkowo ujadanie psów i gdybym nie zastanowiła się poważniej nad tymi odgłosami, byłabym pewna, że za chwilę wpadnie na mnie jakieś wygłodniałe stado.

Dodatkowe informacje

Ostatnio zmieniany środa, 18 styczeń 2023 19:22
catnh

Cześć!
Kilka słów o mnie i blogu :)
Ludzie marzą o różnych rzeczach, a ja marzyłam o przestrzeni, w której będę mogła opisywać zwiedzone przeze mnie miejsca, abym mogła powrócić pamięcią do tego o czym zapomniałam. Poświęcam nieco czasu na grę terenową o nazwie Geocaching i do tego nawiązuje nazwa bloga i stąd nick, który występuje jako autor, czyli catnh – w metryce jednak wpisano mi imię Alina.
Wiele miejsc tu opisywanych odnalazłam dzięki współrzędnym z zabawy, lecz opisuję również punkty, do których trafiłam przypadkiem lub znajdując je w papierowych i internetowych przewodnikach. A tych papierowych posiadam naprawdę pokaźną kolekcję i wydaje mi się, że nigdy nie jest ich za dużo (to chyba uzależnienie).
Życzę przyjemnej lektury! Liczę, że nie zbombarduję Cię zbyt dużą ilością naukowego bełkotu i podoba Ci się mój styl.