Wydrukuj tę stronę

Skąd wziął się Diabelski Kamień w Rudniku?

Oceń ten artykuł
(0 głosów)

Czy to kolejne diabły chciały zniszczyć świątynię czy to siły przyrody kamień porzuciły? Diabelskie kamienie można znaleźć w tak wielu miejscach, a legenda jakby ta sama... A znacie Diabelski Kamień z Rudnika?

Niedaleko Myślenic, w miejscowości Rudnik, na południowym stoku Pasma Barnasiówki, na kueście poniżej wzniesienia Kaniowej Góry (543 m n.p.m.) można znaleźć pokaźne ostańce. W miejsce to można dostać się od strony Rudnika, gdzie zaczyna się ścieżka oznaczona tablicą przedstawiającą basztę skalną i opisująca w kilku słowach to, co znajdziemy na końcu naszej drogi. Trasa oznaczona jest tabliczkami, więc uważny poszukiwacz na pewno się odnajdzie.

Diabelskie cuda w Rudniku

Ścieżka malowniczo wspina się w górę zamieniając się w drogę, aby znów przejść w ścieżkę. Pachnący las, poszycie pokryte krzewinkami borowiny, śpiew ptaków i szum wiatru sprawiają, że spacer w górę nie wyczerpuje. Nagle naszym oczom ukazuje się wielka skała, która jest podzielona na kilka bloków. Początkowo nie widać stojącej obok baszty. To właśnie Diabelski Kamień, czy też inaczej zwany Diabli Kamień. Mur skalny wraz z basztą przewieszoną stanowią od 1998 roku pomnik przyrody nieożywionej.

Bajkowe nazwy

Baszta oraz mur skalny przywodzą na myśl zamek, nawet wyglądem przypominają budowlę obronną. Długi mur oddzielony jest od baszty korytarzem, zaś do baszty przylega niewielka ok. 2,5 m skałka, która jest pozostałością niżejległej ławicy. Ponadto baszta znajduje się na cokole skalnym sprawiając wrażenie jakby stała na podmurówce. A jednak nazwa ostańców nie ma nic wspólnego z warownią. Ponownie wkracza ludowa interpretacja odpowiedzi na pytanie: Skąd wzięła się ta skała?

Mikołaj Zebrzydowski wraz z małżonką ujrzeli z okien zamku w Lanckoronie trzy płonące krzyże nad górą Żar. Mikołaj postanowił wybudować w tym miejscu świątynię, kolejne inwestycje doprowadziły do wybudowania klasztoru i kalwarii - tak powstała Kalwaria nazwana od nazwiska fundatora Zebrzydowską. Podobno dzięki klasztorowi i kalwarii między ludźmi zapanował pokój i zgoda. Czy domyślacie się komu nie spodobało się to?
Tak!
Zgadliście!

Diabłu.
Diabeł postanowił zniszczyć klasztor wielkim głazem, lecz zawarł umowę ze św. Piotrem, że pozostawi głaz tam, gdzie zastanie go pianie koguta. Diabeł nadwyrężał swe siły, lecz zaczął się zbliżać świt i pianie koguta zastało biedne diablisko nad pasmem Barnasiówki.

Już wiecie gdzie tym razem diabeł niósł wielki kamień i jeśli byliście w Kalwarii Zebrzydowskiej to nie wiem jak Wam, ale mi trudno uwierzyć, że stojącymi tu skałami udałoby się zniszczyć klasztor. No chyba, że diabeł rzucałby je, podnosił itd.

Wielki mur (nie chiński) i bas(z)ta!

Mur skalny nie jest jednolity, przecinają go liczne szczeliny, może jednak rzeczywiście jest to kamień upuszczony przez diabła? Przecież spadając z wysokości musiał popękać. Takie wytłumaczenie na pewno jest prostsze niż stwierdzenie, że są to szczeliny występujące wzdłuż płaszczyzn ciosu. Mur ma wysokość 3-5 metrów, szerokość wynoszącą 2,5 metra i długość 25 metrów. Od strony północnej, przy wschodnim krańcu, mur jest poszerzony jeszcze o 1 metr przez niskie twardziele piaskowcowe niżejległej ławicy.
Baszta ma 9 metrów wysokości i 16 metrów obwodu. Znajduje się ona na metrowym cokole skalnym, o bokach 8x6 metrów. Przylega do niej niewielka skałka, oddzielone są od siebie szeroką szczeliną.
Diabelski Kamień w Rudniku znajduje się w brzeżnej części płaszczowiny śląskiej. Skały te zostały wypreparowane w obrębie jednej odpornej ławicy górnokredowego piaskowca istebniańskiego (70-85 mln lat). Piaskowiec jest średnio- i drobnoziarnisty, miejscami gruboziarnisty. W części spągowej można znaleźć bezładnie rozmieszczone otoczaki, których udział ku stropowi zmniejsza się. W wyniku wietrzenia, gruboławicowy, szary piaskowiec przyjmuje barwy żółtawe. Na skałach można znaleźć liczne ślady wietrzenia m.in. ładnie wykształcone struktury komórkowe, obłe kształty, żłobki erozyjne.

To jak nie Diabeł to KTO?!

Geneza powstania baszty i muru skalnego w Rudniku wiązana jest z interwałem plejstoceńskim. Pasmo Barnasiówki znajdowało się wtedy na przedpolu lądolodu. Diabelski Kamień wypreparowany został z mocniej scementowanych, odporniejszych na wietrzenie ławic piaskowcowych podczas surowych warunków panujących w klimacie peryglacjalnym. Powstanie tych fantastycznych form jest wypadkową współdziałania wielu czynników, głównie klimatycznych, których najintensywniejszy wpływ miał miejsce w czasie zlodowaceń. Po okresie plejstocenu wystające z podłoża, uformowane twardziele, były dalej erodowane ze zmienną intensyfikacją przez różne czynniki wietrzenia. W dalszym rozwoju historii, erozja dokonywała się za sprawą ludzką tzn. baszta skalna jest oddzielona od muru skalnego korytarzem, lecz niegdyś prawdopodobnie stanowiły jedną całość. Korytarz ten powstał na skutek wybrania fragmentu piaskowca, o czym świadczą ślady po jego odspojeniu łomem. W niektórych miejscach na skałach można znaleźć ślady farby, bazgroły, haki wspinaczkowe, mimo że jest to pomnik przyrody te piękne ostańce są niszczone.

Jeśli nie boicie się diabłów to sprawdźcie naocznie czy Diabelskim Kamieniem udałoby się zniszczyć sanktuarium w Kalwarii Zebrzydowskiej, bo podobno każda legenda ma szczyptę prawdy...

Dodatkowe informacje

  • Współrzędne "Diabelski Kamień w Rudniku": 49.839363, 19.847029 (zobacz na mapie)
Ostatnio zmieniany środa, 18 styczeń 2023 19:20
catnh

Cześć!
Kilka słów o mnie i blogu :)
Ludzie marzą o różnych rzeczach, a ja marzyłam o przestrzeni, w której będę mogła opisywać zwiedzone przeze mnie miejsca, abym mogła powrócić pamięcią do tego o czym zapomniałam. Poświęcam nieco czasu na grę terenową o nazwie Geocaching i do tego nawiązuje nazwa bloga i stąd nick, który występuje jako autor, czyli catnh – w metryce jednak wpisano mi imię Alina.
Wiele miejsc tu opisywanych odnalazłam dzięki współrzędnym z zabawy, lecz opisuję również punkty, do których trafiłam przypadkiem lub znajdując je w papierowych i internetowych przewodnikach. A tych papierowych posiadam naprawdę pokaźną kolekcję i wydaje mi się, że nigdy nie jest ich za dużo (to chyba uzależnienie).
Życzę przyjemnej lektury! Liczę, że nie zbombarduję Cię zbyt dużą ilością naukowego bełkotu i podoba Ci się mój styl.