Czy warto wybrać się na Geocaching Party?

Oceń ten artykuł
(1 głos)

Słyszeliście o Geocaching Party 2016? To inicjatywa małopolskiej sceny geokeszerskiej, która jest próbą podejścia do kolejnego Mega eventu w Polsce. A wszystko to dzięki grupie współpracujących ze sobą geocacherów nie tylko z Małopolski...

Wszystko zaczęło się w maju 2016 roku, dość niespodziewanie, lecz dzięki zaangażowaniu znacznej grupy ludzi, w ciągu kilku dni zarysował się plan działania. Geocaching Małopolska postanowiła, że tyle lat działa razem bez szyldu, że przydałoby się nam logo i to był pierwszy etap spotkań, dzięki którym Geocaching Małopolska ma dziś własne logo w postaci piórka z czapki rogatywki. Zjednoczeni pod jednym szyldem dowiedzieliśmy się, że nie mamy zbyt dużego pola manewru co do daty, w której moglibyśmy zrobić wspólnie duży event, gdyż jedyną wolną datą w kalendarzu obiektu, który został wybrany (NCK w Krakowie) był 3 września.

Co to za data?!

3 września - koniec wakacji, początek roku szkolnego, a co najgorsze Mega Event w Bratysławie. Pierwsze hasła wśród potencjalnej ekipy organizatorów: "Mamy konkurować z mega?", "To początek szkoły, ludzie nie przyjadą.". Ponadto standardowe obawy o samych siebie, czy my będziemy mogli, przecież wśród organizatorów są także rodzice. Ostatecznie postawieni pod ścianą harmonogramu NCK, bierzemy co dają i nie narzekamy.

Niecałe 3 miesiące do Geocaching Party 2016

Pracy było dużo, gdyż trzeba było przygotować stronę, przetłumaczyć listingi i część strony, poinformować keszerów z całej Polski, stworzyć materiały reklamowe i wiele, wiele innych rzeczy, a przede wszystkim przy kilkunastu osobach współdziałających razem - nie pozabijać się wzajemnie. Jak wiadomo impreza była w Nowej Hucie, od której pochodzi część mojego nicku, a jak legenda miejska niesie, to dzielnica kiboli i bez kija bejsbolowego lub noża nie wychodzi się z domu, więc w razie czego na sytuację, w której ktoś ze współorganizatorów miałby mnie zabić, byłam przygotowana. ;) Oczywiście żartuję, a sytuacje stresowe na szczęście udało się rozładować bez rozlewu krwi. Pracy było dużo, równie dużo jak sceptycyzmu.

Niedowierzanie

Na stronie gcmalopolska.pl odpalony został licznik, więc każdego dnia widzieliśmy, że czasu ubywa - dokładniej, z każdą kolejną aktualizacją wydarzeń, jak odświeżyłam stronę widziałam, że zostało "x dni", a nadal nie wiemy co kryje się pod hasłami: Run Party, CITO, MPO, coiny... itd. No cóż, wakacje, ciągle ktoś z organizatorów był niedostępny, lecz trzeba było sobie jakoś radzić. Podstawowe pytania typu jak zachęcić ludzi do jakiegoś okropnego biegania? A jak będzie lało to co z latawcami? To bieganie to będzie jakaś porażka...
Do imprezy dołączyła Geofaktura fotografii, nagle w moim osobistym przeświadczeniu, że ludzie wybiorą Bratysławę, mignęła iskierka pozytywnej myśli. Pracy było naprawdę dużo: projekty, opisy, zdjęcia, poszukiwanie osób do "obsadzania" kolejnych stanowisk, informacje dla mediów, lecz na każdym spotkaniu było więcej rąk do pomocy, więc szło do przodu, aż nadszedł weekend wydarzenia. Zaskakujące ilu aktywnych keszerów mamy w Małopolsce!

Geocaching Party

Wybiła godzina zero i od czwartku 1 września organizatorzy byli w stanie gotowości. A dlaczego od czwartku? Ponieważ musieliśmy omówić ostatnie sprawy organizacyjne w NCK, aby każdy wiedział co i gdzie ma robić. Dla organizatorów, 2 września także był szalonym dniem, gdyż część osób pracowała od rana przewożąc gabloty wypożyczone na Geocaching Party przez Muzeum Narodowe w Krakowie, kolejne osoby przybyły po pracy, aby rozkładać eksponaty, drogowskazy, przygotowywać identyfikatory itd. Pracy było dużo, a przecież wieczorem Gecaching Małopolska organizowała pierwszy event: Meet & Greet Party, na którym nie mogło zabraknąć organizatorów. Mój dzień nie przewidywał obecności w NCK, lecz robiłam wszystko, aby dotrzeć na spotkanie i ta cała niepewność czy ludzie przyjdą i będą się dobrze bawić, minęła po przekroczeniu progu pubu. Atmosfera genialna! Grono szczęśliwych ludzi z piwem lub ufoludkiem w ręku, to się nazywa pozytywna impreza. :) A przecież rano trzeba wstać, a tak ciężko się pożegnać.
3 września, godzina 11:00 rano, Geocaching Party, kolejka do recepcji, odbieranie identyfikatorów, koszulek, toreb, a wszystko to z logo zaprojektowanym przez GoGacekGC. Tablica do pamiątkowego zdjęcia, logbook, a wzdłuż schodów wywołane zdjęcia z Geofaktury fotografii, a nad schodami slajdy. Pierwsze wow! Udało się. Wystawa xWG, coinów, pojemników wyglądała genialnie. xWG, które widoczne były w gablotach ciągnących się przez całą długość ścian, ułożone w równych rządkach, robiły takie wrażenie, że ciężko byłoby nimi palić w piecu. To właśnie drewniaki były częścią naszej międzywojewódzkiej współpracy, gdyż największą kolekcję około 2000 xWG mogliśmy podziwiać dzięki uprzejmości CoperncusHigh z Geocaching Silesia. Nie można zapomnieć o pieczątkach z letterboxów, które zdobiły tablice, piękne pomysły mają ludzie.
A co z wykładami i innymi atrakcjami?

Atrakcje Geocaching Party

Co do T5 Party to nie miało szans być porażką, Geoarborystyka zyskuje coraz więcej fanów, a instruktorzy byli świetnie przygotowani. A co z biegami, które były podejrzane o klęskę? Biegi okazały się hitem i to nie tylko biegi dla dzieci, pobiegli nawet dorośli, którzy brzydzą się bieganiem! Run Party okazało się strzałem w dyszkę. Tłumy uczestników i tłumy kibicujących, doskonała organizacja, fajne nagrody, chyba wszyscy organizatorzy i uczestnicy byli zadowoleni, aż się zastanawiam jak przygotować się na następny rok do udziału w tej części imprezy. A latawce? Latawiec akrobacyjny wzniósł się dwa razy, gdyż wiatr nie chciał wspomagać Kite Party, lecz okazało się, że eventowicze przynieśli swoje latawce i każdy choć na moment wzniósł się w niebo. Co do śmieciarek, przybyły małe pojazdy sprzątające i co ciekawe, nie były wyłącznie atrakcją dla dzieci, wielu dorosłych podchodziło i oglądało czym to krakowskie MPO sprząta nam ulice. Udało mi się nawet dotrzeć na wykład dla początkujących keszerów, a przecież wykładów nikt nie lubi, a tu pełna sala wykładowa i tak fajnie poprowadzona prelekcja, że ciężko było wyjść z niej, a przecież tyle się działo wokoło! Na wykład PTTK nie zdążyłam, lecz z relacji uczestników, wiem że było warto - pozostaje obejrzeć prezentację w samotności.
Nie wszystkie punkty programu udało się dopiąć na ostatni guzik, jeden z nich znikł - Prelekcja MPO, lecz dzięki temu można było obserwować jak podczas rozdawania nagród, na które została wykorzystana ta godzina, emocje sięgają zenitu, gdy brakuje +/1 do tego aby coś otrzymać.
Wreszcie impreza w NCK dobiegła końca, lecz nie był to koniec atrakcji. Wszelkie myśli o bezsensowności różnych elementów imprezy znikły, pozostało dostać się na CITO, oczywiście po ogarnięciu pomieszczeń NCK - sprzątanie coinów i gablot na pewno poszło szybciej niż planowanie co i jak...

Po Geocaching Party

Okazało się, że CITO to nie był koniec atrakcji. Miejsce wybrane do sprzątania, tym razem nie obfitowało w góry śmieci, lecz i tak udało się uzbierać kilka worków. A ilu ludzi w tym uczestniczyło! Jednak to nadal nie był koniec atakcji, gdyż pojawił się nad uczestnikami dron, który nagrał krótki filmik - ilość osób, pokazana z tej perspektywy robi pozytywne wrażenie. A później pozostało odkrywanie skrytek, które zdumiewały jakością przygotowania, wielkością i pomysłowością ukrycia. A na koniec ciężkiego dnia odbywały się jesze 2 spotkania: Party After Party i Midnight City Express Party, przy tych spotkaniach nie było mowy o tym, że mogą się nie udać i trwały trochę dłużej niż organizatorzy przewidywali...  A ja tam z gośćmi byłam, pewne trunki piłam, a com widziała i słyszała, powyżej umieściłam. ;)

Kolejnego dnia na Goodbye Party nie dałam rad dotrzeć, lecz podobno było fajnie.
Do następnej imprezy pozostał już tylko rok i pewnie uda się przygotować ją jeszcze lepiej!

Dodatkowe informacje

Ostatnio zmieniany niedziela, 25 lipiec 2021 12:15

Galeria

catnh

Cześć!
Kilka słów o mnie i blogu :)
Ludzie marzą o różnych rzeczach, a ja marzyłam o przestrzeni, w której będę mogła opisywać zwiedzone przeze mnie miejsca, abym mogła powrócić pamięcią do tego o czym zapomniałam. Poświęcam nieco czasu na grę terenową o nazwie Geocaching i do tego nawiązuje nazwa bloga i stąd nick, który występuje jako autor, czyli catnh – w metryce jednak wpisano mi imię Alina.
Wiele miejsc tu opisywanych odnalazłam dzięki współrzędnym z zabawy, lecz opisuję również punkty, do których trafiłam przypadkiem lub znajdując je w papierowych i internetowych przewodnikach. A tych papierowych posiadam naprawdę pokaźną kolekcję i wydaje mi się, że nigdy nie jest ich za dużo (to chyba uzależnienie).
Życzę przyjemnej lektury! Liczę, że nie zbombarduję Cię zbyt dużą ilością naukowego bełkotu i podoba Ci się mój styl.