Geocoin - przenośne arcydzieła sztuki medalierskiej

Oceń ten artykuł
(1 głos)

Coin to w języku polskim moneta. Geocoiny to ozdobne monety, które czasem nawet nie wyglądają jak monety, powiedziałabym,  że są to najczęściej medaliony, lecz to słowo także nie oddaje prawdy... ponieważ są to także przedmioty o rozmaitych kształtach.

Geocoiny mogą być okrągłe, w kształcie samochodu, krzyża, skarabeusza, roku - tak naprawdę wszystko zależy od fantazji i możliwości wykonawczych ich twórcy. Przykładowo polskie bociany są w kształcie Polski, z jednej strony mają bociany, a z drugiej kolory polskiej flagi. Taki krajowy coin jest atrakcyjny dla obywateli danego państwa jak i dla turystów, może być fajną formą promocji. Piękne są "monety" w kształcie kalendarzy, wyjątkowo ciekawe są mapy nieba. Zazwyczaj są misternie wykonane, wiele z nich jest unikatowych i produkowana jest jedynie niewielka pula danego wzoru i można go zakupić wyłącznie podczas wydarzenia lub otrzymać od osoby, która go stworzyła czy otrzymała/zakupiła wcześniej. Serie cieszące się bardzo dużym zainteresowaniem mogą zostać odlane ponownie, co wiąże się zazwyczaj z nową matrycą, a czasem także od nowa utworzonym projektem lub innym miejscem wytworzenia.

Co z tego wynika?

Dla kolekcjonerów jest to nowa moneta, czyli nowy produkt, o nowych cechach charakterystycznych, więc osoby wyjątkowo zainteresowane coinami będą porównywały je z lupą. Dla niewtajemniczonych może wydać się to lekką obsesją i przerostem formy nad treścią, zaś mi przypomina to bardziej proces drukarski, gdzie graficy oglądają albumy z lupą i rozmawiają ze sobą fachowym językiem, a jeśli chcesz zrozumieć o co chodzi - musisz nauczyć się tego samego języka.

Geocoinowa obsesja?

Przeznaczeniem początkowym coinów było podróżowanie, dlatego mają swoje kody tak jak travelbugi, lecz ich artystyczna forma, czasem wielkość np. 10 cm, unikatowość i cena (nie jest to tani zakup) stały się w pewien sposób zaporowe tzn. ciężko rozstać się z czymś tak wartościowym. Często monety są niewolnikami swoich właścicieli i zamiast w skrytkach, można je odkryć wyłącznie podczas wydarzeń, gdy właściciel przyniesie je, by nam pokazać swój skarb lub skarb ten podróżuje z nim na co dzień i robi kilometry od skrytki do skrytki. Wiele osób dziwi się wiedząc, że ktoś zbiera geocoiny aż do momentu możliwości zakupu własnych. W Krakowie odbył się event Pod Widmowym Królem III - GEOCOIN SHOW, na którym pokazanych było wiele ciekawych eksponatów jak w muzeum wystawione były w gablotkach, a przy każdym przejściu obok eksponatów można było znaleźć kolejny interesujący coin (a przecież nie zmieniały położenia), co świadczy o tym ile jest ciekawych monet.
Na to wydarzenie zostały wyprodukowane specjalne monety w trzech wersjach kolorystycznych, które można byłoby zakupić wyłącznie poprzez wcześniejsze zamówienie u organizatora. W tym czasie można było także odebrać inne zamówione monety oraz dokonać zakupu monet nie zamówionych, co wiele osób kosztowało ogołoceniem portfela i na opcję najtańszą, czyli nasze rodzime "bociany" zdecydowała się pewnie większość uczestników. Po spotkaniu wystarczyło przejrzeć logi, by dowiedzieć się, że wiele osób, które nie rozumiały po co kolekcjonować geocoiny, pewnie rozpoczęło własną kolekcję. Łatwo krytykować dopóki człowiek nie zobaczy ile jest różnych geocoinów i jak ciekawie wyglądają wyłożone obok siebie.

Skąd wziąć geocoina?

Po znalezieniu pierwszej monety, która jest wyjątkowo ładna, chciałoby się samemu mieć taką monetę, lecz tej znalezionej w skrytce, która jest zalogowana przez kogoś w serwisie NIE WOLNO ZATRZYMYWAĆ! taki przedmiot ma za zadanie podróżować, a jeśli chcesz mieć własny to masz do tego 4 drogi:

  1. zebrać trochę pieniędzy i dokonać zakupu,
  2. otrzymać w prezencie,
  3. znaleźć w skrytce, w której jest nagrodą za pierwsze znalezienie,
  4. wygrać! czasem podczas wydarzeń, organizator urządza np. konkurs wiedzy, w którym nagrodą główną jest geocoin.

Odnośnie ostatniej opcji, to w jednym takim konkursie uczestniczyłam podczas 10 urodzin Earth Cache i najzabawniej było jak wszyscy zaczęli szukać kartek, bo usłyszeli, że jest konkurs, lecz po pierwszych 2-3 pytaniach ponad połowa schowała swoje kartki z powrotem do torebek i kieszeni. Wygranie drogocennej monety nie jest najłatwiejszym zadaniem.

Podróżuję...

...raczej stoję w miejscu. Jak już mamy tę naszą piękną monetkę, to nie chcemy się z nią rozstać, ponieważ ponieśliśmy stosunkowo duży koszt, aby ją zdobyć. A jeśli jednak chcemy ją obserwować w terenie, patrzeć jak ludzie ją przenoszą, cieszyć się, że pokonuje kolejne kilometry, to pojawia się kolejna kłoda jaką są historie ginących coinów. Osobiście jak znalazłam swój pierwszy geocoin i zabrałam ze skrytki, to minęło naprawdę sporo czasu do momentu zalogowania jego znalezienia, ponieważ nie wiedziałam jak tego dokonać, początkowo nie wiedziałam także, że należy to wszystko zrobić. Pewnie największy ból to problem początkujących znalazców, którzy bawią się chwilę, zabierają monetę, ląduje ona na dnie szuflady i zapomina się o niej lub kończy zabawę i nigdy nie ma okazji przeniesienia coina do kolejnej skrytki. Problemem może być także brak skrytki odpowiedniej wielkości, szczególnie w mieście, gdzie przeważają mikro pojemniki i trzeba czasem porządnie naszukać się czegoś gdzie będzie można wsadzić zabraną monetę. Ostatecznie chyba najpopularniejszym sposobem przenoszenia geocoinów jest przekazywanie ich podczas wydarzeń, gdzie chętnie są zabierane na dłuższe wyprawy.

Dodatkowe informacje

Ostatnio zmieniany środa, 20 lipiec 2022 17:42
catnh

Cześć!
Kilka słów o mnie i blogu :)
Ludzie marzą o różnych rzeczach, a ja marzyłam o przestrzeni, w której będę mogła opisywać zwiedzone przeze mnie miejsca, abym mogła powrócić pamięcią do tego o czym zapomniałam. Poświęcam nieco czasu na grę terenową o nazwie Geocaching i do tego nawiązuje nazwa bloga i stąd nick, który występuje jako autor, czyli catnh – w metryce jednak wpisano mi imię Alina.
Wiele miejsc tu opisywanych odnalazłam dzięki współrzędnym z zabawy, lecz opisuję również punkty, do których trafiłam przypadkiem lub znajdując je w papierowych i internetowych przewodnikach. A tych papierowych posiadam naprawdę pokaźną kolekcję i wydaje mi się, że nigdy nie jest ich za dużo (to chyba uzależnienie).
Życzę przyjemnej lektury! Liczę, że nie zbombarduję Cię zbyt dużą ilością naukowego bełkotu i podoba Ci się mój styl.